Mam na imię Emilia, moje życie zaczęło się bardzo brutalnie i zdecydowanie za wcześnie! A to był zaledwie początek koszmaru. Przyszłam na świat pilnym cesarskim cięciem i podczas zabiegu, nagle pouczyłam ostry ból w klatce piersiowej! Mój pierwszy życiodajny oddech okazał się tym co rozpoczęło spiralę nieszczęść. Był on tak niefortunny, że uszkodził mi płuca! Wyobrażasz to sobie? Przez ten wdech pękły mi przestrzenie powietrzne i powietrze dostało się tam gdzie nie powinno, czyli do jamy opłucnej i śródpiersia powodując odmę!
Ból był nie do zniesienia, mój oddech stał się płytki i krótki, chciałam płakać głośno i mocno, ale nie potrafiłam nabrać porządnie powietrza do płuc! Zarazem słabłam z niedostatku tlenu i przeraźliwego bólu, a ciśnienie które się przy tym pojawiło sprawiło, że dostałam wylewu krwi do mózgu czwartego i najcięższego stopnia ze wszystkich możliwych. Nie było ani chwili do stracenia, szybko zostałam przetransportowana do szpitala dziecięcego na OIOM, niestety byłam w stanie krytycznym…
Uszkodzenia w moim ciele były katastrofalne w skutkach. Na domiar złego raz po raz dowiadywałam się o kolejnych nieszczęściach, została u mnie zdiagnozowana encefalopatia, czyli uszkodzenie mózgu, wodogłowie pokrwotoczne oraz dziecięce porażenie mózgowe. To już mrozi krew w żyłach, a to jeszcze nie wszystko. Rozpoznany został też u mnie Zespół Westa objawiający się silnymi napadami padaczkowymi, co gorsza różni się to od zwykłej padaczki tym, że każdy napad uszkadza mózg!
Niestety moje leczenie jest drogie, a leki, specjalistyczne badania i częste rehabilitacje, których potrzebuje ze względu na wzmożone napięcie mięśniowe, znacznie przekraczają domowy budżet. Do tego wszystkiego tracę wzrok, i jest wielce prawdopodobne, że w przyszłości nie zobaczę już nic poza ciemnością. Dlatego proszę pomóż mi! Bo obecnie tak ważna jest dla mnie stała rehabilitacja, aby chociaż uratować moją zdolność ruchu i dotyku, czy możliwość wyjścia z domu, bo pragnę stanąć na własne nogi. To chociaż trochę by „rozjaśniło” mi ten ciemny świat który mnie czeka. Dlatego proszę nie pozwól mi na samotność i agonię. Tylko tacy ludzie dobrego serca jak Ty mogą mi teraz pomóc.
Bo najgorsze co może się stać, to brak stałej i systematycznej terapii, a to grozi problemami już do końca życia!
Aby do tego nie dopuścić, bardzo proszę o dobrowolną wpłatę, bo liczy się każdy grosz, a już symboliczne 19 zł to nawet godzina zajęć na turnusie rehabilitacyjnym!
Emilka Staniszewska - Subkonto nr 102066102