PILNE!

Mam na imię Aleksander, urodziłem się już w 6 miesiącu ciąży! Mimo połączenia pępowiną, nagle przestałem pobierać tlen, czyli „oddychać”. Nawet w ostatnich chwilach dusząc się próbowałem wręcz otwierać buzię, by zaczerpnąć powietrzą i się uratować mimo, że nie miało to prawa zadziałać w brzuchu mamy, aż w końcu zostałem pilnie wyciągnięty za pomocą cesarskiego cięcia, a przez brak tlenu doszło do bardzo poważnej zamartwicy!​​​​​​​​​​​​​​​​​​​​​

Kiedy lekarze mnie wyciągnęli, nie oddychałem, a kolor mojego ciała był nienaturalnie niebieski. Nie byłem jeszcze zdolny do samodzielnego życia. Cały miesiąc spędziłem pod respiratorem, gdzie pompa oddychała za mnie. Nie potrafiłem też jeść samodzielnie, więc byłem karmiony przez rurki, które wchodziły nosem, aż do mojego brzuszka. Bałem się! Leżałem w inkubatorze pół roku, z dala od rodziców, bliskości ich serc, czułego dotyku i miłości mamy. Zdiagnozowano u mnie wodogłowie po dwóch wylewach trzeciego i czwartego stopnia. W tym czasie aż 2x walczyłem z sepsą. Było ciężko i myślałem chwilami, że już nie dam rady dłużej…

W końcu zostałem zabrany do domu, mogłem spędzić tam raptem 2 miesiące, by znów pilnie wrócić do szpitala na operacje przepukliny pachwinowo-pępkowej i założenie zastawki komorowo otrzewnej. Nie wszystko poszło zgodnie z planem. Wciąż byłem słaby, mój organizm ciężko zniósł kolejne obciążenia. Zostałem przewieziony na OIOM i zostałem ponownie podłączony do respiratora, bo na dwa tygodnie znów nie byłem w stanie samodzielnie oddychać.

Zmagam się z retinopatią obu oczu, malformacją naczyniowo-śródnaczyniową, dysplazją oskrzelowo płucną, problemami kardiologicznymi i ogólnie opóźnionym rozwojem psycho-ruchowym. Ale mam wolę walki i to o czym marzę to móc być na tyle silnym i sprawnym bym mógł się pobawić z innymi dziećmi, by pójść tak normalnie na plac zabaw, by cieszyć się dzieciństwem i nie być obciążeniem w dorosłości dla innych. To wszystko jest możliwe dzięki ludziom dobrego serca takim jak Ty. Potrzebuję bardzo intensywnej rehabilitacji, która nie jest refundowana przez NFZ. Bez pilnej pomocy, sam nie dam rady, dlatego bardzo proszę pomóż i wesprzyj moje leczenie.

​​​​​​​​​​​​​​​​​​​​​​​​​​​​Bo najgorsze co może się stać, to brak stałej i systematycznej terapii, a to grozi problemami już do końca życia!

Aby do tego nie dopuścić, bardzo proszę o dobrowolną wpłatę, bo liczy się każdy grosz, a już symboliczne 19 zł to nawet godzina zajęć na turnusie rehabilitacyjnym!

Aleksander Juśkiewicz - Subkonto nr 102125002

Ratuję Aleksandra!

Ratuję Aleksandra!