
Mam na imię Antoś, moje pierwsze chwile życia były dramatyczne. Powoli dusiłem się jeszcze w brzuchu mamy, aż do utraty przytomności i zatrzymania akcji serca! Liczyła się każda sekunda, a ja umierałem, a kiedy w końcu pojawił się lekarz, niezwłocznie pojechaliśmy na salę operacyjną, by przyjść na świat za pomocą cesarskiego cięcia.
Gdy w końcu mnie wyciągnęli nie oddychałem, byłem siny i wiotki w stanie krytycznym. Dostałem 0 punktów w skali APGAR. Natychmiast podano mi adrenalinę, zastałem zaintubowany i byłem reanimowany przez 7 minut! Kiedy w końcu zareagowałem, to wciąż byłem w stanie krytycznym! Było tak źle, że postanowili mnie wprowadzić w śpiączkę, by nie zabił mnie ból! Silne niedotlenienie uszkodziło mój mózg! Wtedy na sali operacyjne zapadła niezręczna cisza…, bo już wszyscy wiedzieli, że bez konsekwencji na przyszłość się nie obejdzie. Mam wrażenie, że wszyscy chcieli zapytać: „to jak źle z nim będzie?”.
Nawet w śpiączce dostawałem drgawek padaczkowych. Podłączony do różnych rurek i monitorów, ani trochę nie przypominałem normalnego noworodka. Rurkami miałem podawane leki i mleko bezpośrednio do żołądka. Kiedy moje ciało już się trochę odżywiło i zaleczyło, to zostałem wybudzony ze śpiączki i dopiero wtedy się zaczęły problemy!
Obecnie mam silne ataki padaczkowe, które trwają nawet 4 godziny! Wyobrażasz to sobie? 4 godziny… Rodzice zawsze muszą pilnować, by nie było w moim pobliżu niczego twardego o co mógłbym w czasie ataku zrobić sobie krzywdę oraz pilnować uważnie kiedy jem, bym się nie udusił jeśli coś mi zostanie w buzi. Mam też silne napięcia mięśniowe, przez co czuję się jakby ktoś mnie raził prądem. Moje mięśnie się napinają boleśnie, a ja wtedy nie mogę nic zrobić, tylko płaczę z bólu z szeroko otwartymi oczami.
Ból podczas napinania mięśni jest tak duży, że mam wrażenie jakby mi zaraz miał połamać kości! Dlatego potrzebuję stałych rehabilitacji, które dają olbrzymią ulgę, a to daje mi szansę na normalne życie w przyszłości. Rehabilitacje muszą odbywać się systematyczne, kilka dni w tygodniu, na co niestety mojej rodziny nie stać. Z każdym dniem bez odpowiedniej opieki tracę szansę na samodzielność w przyszłości, dlatego błagam o wsparcie, bo tylko tacy ludzie dobrego serca jak Ty mogą dać mi szansę na lepsze życie!
Bo najgorsze co może się stać, to brak stałej i systematycznej terapii, a to grozi problemami już do końca życia!
Aby do tego nie dopuścić, bardzo proszę o dobrowolną wpłatę, bo liczy się każdy grosz, a już symboliczne 19 zł to nawet godzina zajęć na turnusie rehabilitacyjnym!
Antoni Wanke - Subkonto nr 102164202