PILNE!
Zweryfikowano

Ratuję Igę!

Mam na imię Iga i ledwo gdy pojawiłam się na tym świecie, to już w drugiej dobie życia moje serce stanęło! Na co dzień walczę z bólem tak silnym jakiego nie zaznał żaden dorosły! Mam wrażenie, że moja głowa ma zaraz eksplodować, a mięśnie w ciele ściskają się samoczynnie tak mocno, że momentami aż podwijają mi się palce moich stópek jak by były w imadle! Nie mogę normalnie spać, nie mogę się rozluźnić, a jestem tylko małą dziewczynką, której ciało bezwiednie zwija się w kłębek, a to wszystko sprawia, że jestem sztywna, spięta i wije się z bólu... 

Urodziłam się z wrodzonym wodogłowiem. Narastający płyn w mojej głowie, powodował już od narodzin ogromny ucisk i ból, ciśnienie śródczaszkowe stało się tak wysokie, że doszło do uszkodzenia pnia mózgu! Jeszcze nie przywitałam rodziców, jeszcze nie zobaczyłam niczego poza szpitalnym sufitem, a już umierałam przez to w drugiej dobie od narodzin. Lekarze natychmiast rozpoczęli reanimację, aby moje serce ponownie biło, przywracając mnie do życia. 

Byłam jeszcze zbyt słaba, by samej sobie poradzić na tym świecie, więc wspomagały mnie urządzenia pomagające oddychać, było to konieczne abym dorwała do operacji wszczepienia zastawki komorowo-otrzewnej. Po tym skomplikowanym zabiegu nie miałam siły jeść, więc podjęto pilną decyzję o umieszczeniu sondy do bezpośredniego karmienia, która poprowadzona była przez nos, aż do żołądka i właśnie w taki sposób było mi podawane mleko jako niemowlakowi! Sam czas też nie był tu sprzymierzeńcem, rosnące ciśnie nie w mojej głowie, groziło wybuchem (i to nie jest metafora…), operacja musiała odbyć się natychmiast! Neurochirurg wywiercił mi dziurę w czaszce i założył specjalny dren, by nadmiar płynu z mojej głowy mógł nim bezpiecznie wypływać, ale że moje małe ciałko było zbyt słabe i wycieńczone, to jeszcze zakaziłam się rotawirusami, i walka o moje życie rozpoczęła się ponownie i trwała aż dwa miesiące!

Jak by tego było mało w moim krótkim jeszcze życiorysie, to ujawniła się silna wada wzroku, zez i astygmatyzm, który sprawia, że widzę niewyraźnie. I chociaż marzę o tym, by zobaczyć wyraźnie uśmiech mamy, to najważniejsze teraz jest abym mogła ten uśmiech u mamy wywołać! Dlatego chodzę dzielnie na rehabilitację i ćwiczę z całych sił, wtedy mama się tak ładnie cieszy i tak jak ja widzi nadzieję!

Chciałabym kiedyś pobiec do niej i się przytulić, ale moje paluszki u stóp są wciąż mocno podkurczone co sprawia, że nie potrafię normlanie postawić stopy na podłodze. Potrzebuję jeszcze wiele godzin rehabilitacji i innych zabiegów fizjoterapeutycznych, które pomogą mi rozluźnić napięcie mięśni, by moje palce się wyprostowały i bym mogła nauczyć się normlanie chodzić! Jeśli teraz to zaniedbam i się z tym nie uporam, to mogę już nigdy nie zacząć chodzić! Bo najważniejsze są te pierwsze lata życia. Dlatego proszę pomóż mi, bo tylko ludzie dobrego serca jak Ty mogą sprawić, że mogę mieć jeszcze przyszłość!

​​​​​​​​​​​​​​​​​​​​​​​​​​​​Bo najgorsze co może się stać, to brak stałej i systematycznej terapii, a to grozi problemami już do końca życia!

Aby do tego nie dopuścić, bardzo proszę o dobrowolną wpłatę, bo liczy się każdy grosz, a już symboliczne 19 zł to nawet godzina zajęć na turnusie rehabilitacyjnym!

Iga Zimoch - Subkonto nr 102158502

Ratuję Igę!

Ratuję Igę!