PILNE!

Jestem Janek, minęło już ponad 30 tygodni w brzuszku mamy kiedy na wizycie kontrolnej lekarz zauważył coś niepokojącego i odesłał nas na bardzo skomplikowane badanie. Mama nie wierzyła, że to się dzieje naprawdę, cała rodzina chciała się obudzić z tego złego snu, ale koszmar miał się dopiero zacząć!

​​​​​​​Specjalistyczne badanie prenatalne potwierdziło najgorsze obawy! Zaburzenia wydzielania i wchłaniania płynu mózgowo-rdzeniowego! Nawet lekarz próbował zachować spokój i nie pokazywać złych emocji, ale jego mina zdradzała je wszystkie, od współczucia poprzez przerażenie. To wszystko działo się jak jeszcze byłem w brzuchu mamy, ale już wszyscy dokoła musieli się maksymalnie skupić, by lekarz mógł dokładnie omówić schemat mojego przyjścia na świat, żebym nie tylko ja przeżył poród, ale i mama!

Takiego obrotu sprawy nikt się nie spodziewał. Na domiar złego mama odczuwała taki stres, strach i niepokój, że w skutek tego odkleiło się łożysko i zaczęła krwawić. Teraz liczyła się już każda minuta. Trzeba było przyspieszyć wszystkie działania. Pogotowiem na sygnale znaleźliśmy się w szpitalu i już chwilę później zostałem wyciągnięty Cesarskim Cięciem. W szpitalu spędziłem 3 tygodnie na różnych badaniach i obserwacji. W końcu pozwolono nam wrócić do domu.

Szczęście nie trwało jednak długo, bo nagle moja głowa zaczęła rosnąć. Znów znalazłem się w szpitalu i musiałem przejść pierwszą operację. Niestety nie przyniosła ona oczekiwanych rezultatów. Miałem odciągany płyn mózgowy, a mimo to moja głowa rosła o pół centymetra dziennie!

Konieczna była kolejna operacja, na którą musiałem trochę poczekać bo byłem za malutki. Niestety, przypłaciłem to uszkodzeniem wzroku. Kiedy w końcu przeszedłem drugą operację, mogłem już wrócić do domu. Teraz walczę o normalny rozwój, jestem pod stałą opieką specjalistów, bo nie wiemy czy uszkodzony wzrok to jedyna konsekwencja zbyt wysokiego ciśnienia w mojej czaszce. Jeszcze jest za wcześnie żeby powiedzieć, że wszystko będzie dobrze.​​​​​​​ Potrzebuję wsparcia w rozwoju, rehabilitacji, bo muszę dogonić moich rówieśników pod względem fizycznym.

Chirurg często sprawdza moją zastawkę w głowie. Nie jest łatwo, bo dzieci w moim wieku rosną niemal w oczach. Dlatego tak ważne jest, abym teraz dostał jak najwięcej wsparcia, lekarzy, rehabilitantów, ale też specjalistycznych sprzętów jak i specjalnej odzieży uciskowej, aby stymulować moje mięśnie. Proszę, daj mi szansę na przyszłość, daj mi szansę na dzieciństwo. Tylko dzięki takim ludziom dobrego serca, mam szansę!

​​​​​​​Bo najgorsze co może się stać, to brak stałej i systematycznej terapii, a to grozi problemami już do końca życia!

Aby do tego nie dopuścić, bardzo proszę o dobrowolną wpłatę, bo liczy się każdy grosz, a już symboliczne 19 zł to nawet godzina zajęć na turnusie rehabilitacyjnym!

PS. Ważne jest, by nie odkładać tej pomocy na później i pomagać jak najszybciej!

Jan Graczyk - Subkonto nr 102063702