PILNE!

Mam na imię Nina, przestałam oddychać jeszcze kiedy byłam w brzuchu mamy, a przez rozrywający ból w klatce piersiowej konieczne było moje natychmiastowe przyjście na świat!

Mój stan był krytyczny, nie mogłam krzyczeć, nie mogłam nikomu dać znać, bo przecież byłam jeszcze w środku. Umierałam jeszcze zanim mogłam się narodzić. W końcu lekarze mnie wyciągnęli, ale niestety doszło już do ciężkiej zamartwicy. Nie oddychałam, byłam mała, chuda i o nienaturalnym szarym kolorze! Zdawało się jakby reanimacja trwała wiecznie. Udało się i przeżyłam. Z możliwych aż 10 punktów APGAR, dostałam zaledwie 1, który mówił o tym, że jeszcze żyję...

Po zaintubowaniu mnie zostałam podłączona do zastępczej linii oddechowej, bo nie byłam w stanie samodzielnie oddychać! Następnie zostałam przewieziona na Oddział Intensywnej Terapii Medycznej, gdzie moje najbliższe dni były kluczowe. Nie potrafiłam jeść, więc powkładali we mnie kolejne rurki i nimi dostawałam specjalną mieszankę, która miała mnie odżywić.

Cieszyłam się, że żyję, a jednocześnie byłam przerażona. Nigdzie nie było mojej mamy, wokół mnie pikały różne aparatury. Tęskniłam za ciepłem mamusi i miękkością jej ciała. Chciałam wyzdrowieć jak najszybciej żeby do niej wrócić, ale znowu coś poszło nie tak. Przez zmiany w ciśnieniu krwi pękły mi naczynia krwionośne w mózgu! Doszło do wylewu dokomorowego drugiego stopnia. Zakłóca on zdolność do jedzenia, może spowodować obrzęk głowy, a nawet krwotok z nosa i uszu!
 

Kolejne badania wykazały brak przegrody przezroczystej w mózgu, co znaczy, że między półkulami mózgu nie ma delikatnej błony, która je dzieli. Jest bardzo ważna w rozwoju mózgu. Za szybko by powiedzieć z jakimi trudnościami będę się mierzyła z tego powodu. Dzisiaj dzielnie walczę z tym co znam, a mam przez to wszystko jeszcze dziecięce porażenie mózgowe kończyn dolnych. Walczę o sprawność fizyczną, marzę by zacząć chodzić i biegać, bawić się z innymi dziećmi. Potrzebuję do tego wielu godzin intensywnej rehabilitacji. Mam specjalne ortezy na nóżkach, ale potrzebuję jeszcze bardzo ważnego pionizatora, który po założeniu pomoże mi się wyprostować. Moje obecne próby utrzymania się w pionie kończą się niestety nagłym zgięciem i upadkiem.

​​​​​​​Dlatego proszę ludzi dobrego serca o pomoc, bo tylko dzięki Tobie mam szansę na normalne życie, na sprawność i samodzielność, na NIE bycie ciężarem w przyszłości. Szybko rosnę, dlatego to właśnie teraz jest najważniejszy czas, to ten decydujący moment o moim przyszłym życiu! Proszę pomóż mi.

​​​​​​​​​​​​​​​​​​​​​​​​​​​​Bo najgorsze co może się stać, to brak stałej i systematycznej terapii, a to grozi problemami już do końca życia!

Aby do tego nie dopuścić, bardzo proszę o dobrowolną wpłatę, bo liczy się każdy grosz, a już symboliczne 19 zł to nawet godzina zajęć na turnusie rehabilitacyjnym!

Nina Bondaronek - Subkonto nr 102124102

Ratuję Ninę!

Ratuję Ninę!