PILNE!

Mam na imię Gabriel i chciałbym opowiedzieć Ci historię. Raptem 2 tygodnie przed moim planowanym przyjściem na świat los strasznie ze mnie zakpił. Ostatnie badanie KTG wyszło bardzo źle, bo pępowina owinęła się wokół mnie bardzo, ale to bardzo mocno! Ból był tak silny, że zdawało mi się że  ktoś miażdży moją klatkę piersiową! Z tego powodu lekarze natychmiast zarządzili cesarskie cięcie i zostałem szybko „wyciągnięty” na ten świat i to był dopiero początek mojej drogi!

Chciałem za wszelką cenę złapać powietrze w płuca, ale niestety się nie dało! Podobno to były minuty, ale dla mnie to była cała wieczność. Niestety mój organizm był bez tlenu na tyle długo, że doszło do bardzo silnej zamartwicy, co było nie tylko poważnym zagrożeniem dla mojego zdrowia, ale nawet życia. Zaraz po tym zdarzeniu zostałem przewieziony do specjalistycznego szpitala, gdzie przez kolejne 72 godziny znajdowałem się w stanie hipotermii! Niestety zaledwie po tygodniu dostałem drgawek, a badania wykazały, że do spisu chorób należy dodać jeszcze silną padaczkę. Po tym wydarzeniu kolejny raz musiałem zmienić szpital, a wszyscy dokoła powoli stawiali na mnie krzyżyk i czekali na kolejne skutki zamartwicy.

Nie trzeba było na to długo czekać, bo gdy leżałem na OIOM’ie i walczyłem o życie, los wymierzył mi kolejny cios i dostałem wylewu krwi III stopnia do obu komór mojego mózgu! To spowodowało wodogłowie pokrwotoczne i okropny ból. Byłem bardzo słaby i okaleczony, ale musiałem jeszcze dać radę, wytrzymać jeszcze trochę, bo konieczna była operacja wszczepienia zastawki komorowo-otrzewnej do mojego małego ciałka!​​​​​​​

Teraz już nadmiar płynu w mózgu jest usuwany, a ja wciąż jeżdżę na specjalistyczne badania i diagnostykę. Nadal nie są znane wszystkie skutki tragedii, która mnie spotkała. Ale ja się nie zatrzymam, tak jak świat nie przestanie się kręcić, dlatego, że nie wiadomo jeszcze z czym będę musiał się zmagać w przyszłości. Wiem natomiast, że już teraz muszę dać z siebie wszystko, by walczyć ze skutkami tej tragedii, które już znam i mogę pokonać.

Przede wszystkim potrzebuję bardzo intensywnej rehabilitacji psycho-ruchowej, jeśli teraz zostanę za mocno w tyle to ciężko mi będzie dogonić rozwojowo inne dzieci. Proszę, daj mi szansę jeszcze na to, żebym mógł zasmakować dzieciństwa i zdobyć taką sprawność, by móc pobawić się z kolegami na podwórku jak każde inne dziecko...

​​​​​​​​​​​​​​​​​​​​​​​​​​​​Bo najgorsze co może się stać, to brak stałej i systematycznej terapii, a to grozi problemami już do końca życia!

Aby do tego nie dopuścić, bardzo proszę o dobrowolną wpłatę, bo liczy się każdy grosz, a już symboliczne 19 zł to nawet godzina zajęć na turnusie rehabilitacyjnym!

Gabryś Kurowski - Subkonto nr 102128302

Ratuję Gabrysia!

Ratuję Gabrysia!